poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Recenzja FILMU: Zjawa - prawdziwe dzieło sztuki

Witam!
Na samym wstępie chciałbym poinformować, że znowu znikam na kilka dni. Wracam w piątek, więc do tego czasu nie spodziewajcie się żadnego posta ani niczego w tym stylu. To tak w ramach wyjaśnienia. Co do filmu to Zjawę obejrzałem w lipcu, kiedy pojechałem na wakacje, kupiłem sobie dwa filmy, aby móc je obejrzeć podczas wyjazdu - Jurassic World (którego recenzję możecie znaleźć na blogu) i właśnie Zjawę. Byłem ciekawy za co Di Caprio dostał swojego pierwszego Oscara. Poza tym poprzednie dzieło tego reżysera - Birdman - bardzo mi się podobało. W takim razie co sądzę o tym filmie?

GATUNEK: dramat, przygodowy
PREMIERA PL: 29 stycznia 2016r.
SCENARIUSZ: Alejandro G. Inarritu, Mark L. Smith
REŻYSER: Alejandro G. Inarritu
STUDIO: 20th Century Fox
WYSTĘPUJĄ: Leonardo Di Caprio, Tom Hardy, Will Poulter
ORYGINALNY TYTUŁ: The Revenant



True story
Zacznę jednak od historii opowiedzianej w tym filmie. Bazuje ona na podstawie legendy o Hugh Glassie (Leonardo Di Caprio) - człowieku zdradzonym i porzuconym na śmierć przez swoich ludzi. Osamotniony musi przeżyć w niebezpiecznych lasach, gdzie czyhają na niego nie tylko groźne zwierzęta jak niedźwiedzie, ale także Indianie, którzy są w konflikcie z Amerykanami bowiem akcja ma miejsce w 1832 roku. Celem głównego bohatera jest oczywiście zemsta na osobach, które zostawiły go na pastwę śmierci. Filmowa fabuła trzyma się mniej więcej tej wersji, jednak na potrzebę dramaturgii niektóre fakty zostały zmienione. Wątpię, żeby to komuś przeszkadzało, bo na papierze jest to typowa historia o zemście, którą wszyscy znamy z wielu innych produkcji, ale wiadomo - z takim materiałem źródłowym twórcy nie mieli zbyt dużego pola do popisu, więc jestem w stanie przymknąć na ten aspekt oko.
W pozycji jest masa elementów gore, więc osoby, które brzydzą się brutalnymi widokami, powinny odpuścić sobie seans, ponieważ w niektórych momentach jucha leje się jak szalona. Pasuje to do ogólnej atmosfery filmu. Autorzy nie bawili się w pół-środki, co mnie cieszy, chociaż podejście do tej całej przemocy zależy od osobowości oglądającego. Mojemu znajomemu na przykład film się nie podobał, właśnie z racji drastyczności niektórych scen. W takim razie sami sobie musicie odpowiedzieć na pytanie, czy taka konwencja Wam odpowiada.


ŚWIETNY FILM, KTÓRY TRZEBA OBEJRZEĆ. NALEŻY RÓWNIEŻ PAMIĘTAĆ O JEGO WADACH



Przy omawianiu najnowszego filmu Inarritu nie można nie wspomnieć o obsadzie i granych przez nich bohaterach. Każda z postaci jest naprawdę dobrze odegrana i ma swój charakter. Tom Hardy w roli Fitzgeralda spisał się wyśmienicie, Domhnall Gleeson jako Kapitan Andrew Henry również dobrze się zaprezentował. Moim ulubieńcem jeśli chodzi o postacie pierwszoplanowe jest Jim Bridger grany przez Willa Poultera, który świetnie zagrał zagubionego chłopaka. Nie tak jak Glass - zagubionego w naturze, a zagubionego w samym sobie, popadającego ze skrajności w skrajność. Potrafiącego bezczelnie kłamać, a jednocześnie dalej potrafi odróżnić dobro od zła w przeciwieństwie do jego partnera.
Jednak bohaterem, który zasługuje na własny akapit jest oczywiście Hugh Glass grany przez Leonarda Di Caprio. Przez wiele lat aktor ten starał się o zdobycie prestiżowej nagrody Oscara, jednak nie udawało mu się to. Dopiero dzięki Zjawie spełnił swoje marzenie, ale w sumie trudno się dziwić, bo choć postać grana przez niego miała bardzo proste i oklepane motywacje, tak pokaz jego aktorskich talentów zwala z nóg. Nie sztuką jest jęczeć i piszczeć, tarzając się po ziemi i udając, że cię coś boli. Sztuką jest natomiast wykonanie tego wszystkiego w taki sposób, aby widz odniósł wrażenie, że aktor podczas prac na planie filmowych faktycznie przeżywał męczarnie. A to akurat wyszło Di Caprio perfekcyjnie. Zasłużona nagroda, brawo!


A pocztówki tu rozdają?
Muzyka w Zjawie jest naprawdę świetna. Przywodzi mi trochę na myśl muzykę z Piratów z Karaibów, co oczywiście jest komplementem. Soundtrack jest bardzo klimatyczny - Carsten Nicolai i Ryuichi Sakamoto odwalili kawał dobrej roboty.
Do tego dochodzi przepiękna scenografia i... o mamusiu, ten film jest po prostu mistrzowski jeśli chodzi o prezentowane widoki. Można powiedzieć, że jest to swojego rodzaju dzieło sztuki, arcydzieło powiedziałbym nawet. Wszystkie ujęcia pokazują kunszt reżysera i osoby za kamerą. Po prostu cudo.
Te dwa elementy składają się na świetną atmosferę panującą przez cały czas trwania obrazu. Niestety, jak to często w tego typu filmach bywa, w niektórych momentach wieje trochę nudą. Oczywiście, nie jest to jakiś kinowy blockbuster typu Transformers, w którym wybuchy miałyby być praktycznie co minutę, ale w pewnych momentach troszkę przysypiałem, bo zamiast posuwać akcję do przodu i ukazać widzowi jak się potoczą dalsze losy bohaterów, twórcy zdecydowali się na ujęcia drzew. Jest tego typu rzeczy troszkę za dużo. Jak dla mnie to jest chyba największy zarzut tej produkcji.

Widoczki są ładne, ale troszkę ich za dużo.

Zdanie na koniec
Podsumowując, The Revenant to świetny film, który trzeba obejrzeć. Jednak trzeba też pamiętać o jego wadach, ponieważ musicie się przygotować na dużo rozlewu krwi i drastycznych scen. A no i wypić dużo kawy oraz odpowiednio się do tego filmu nastawić psychicznie, aby się zbytnio nie znudzić, co przecież rozmija się z celem seansu. Ja bym najnowsze dzieło Inarritu bardziej traktował jako artystyczne doświadczenie niż film, który można sobie obejrzeć w sobotni wieczór, kiedy nie ma się co robić. Mimo wszystko polecam - za klimat, za muzykę, za scenografię, za zdjęcia, i oczywiście za świetny występ Di Caprio. ▲ Wafeg  




PODSUMOWANIE
+ klimat, muzyka, zdjęcia, obsada, scenografia, gore 
- nuda, mało oryginalna fabuła

OCENA
8+
BARDZO DOBRY


Co sądzicie na temat tego filmu? Widzieliście go w ogóle? Podobała Wam się recenzja? Piszcie w komentarzach!
Tym samym żegnam się z Wami i zapraszam do obserwowania, komentowania, udostępniania i wpadania na nasze "fanpejdże". Linki poniżej:

2 komentarze :

  1. nie oglądałem jeszcze, zaskakujące dla mnie jest to, że są w tym filmie elementy gore i że tyle brutalności, mnie to akurat nie przeszkadza ale i nie przyciąga, może kiedyś obejrzę ale nie mam jakiegoś dużego parcia na to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Ci to gore aż tak nie przeszkadza, to śmiało obejrzyj w wolnej chwili, bo film jest tego warty. Jednak tak jak napisałem w recenzji - musisz się przygotować na potencjalną nudę.

      Usuń

Designed By Blokotek
{java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission] {java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission]