Dawno nie było posta, ale takie są konsekwencje wynikające z powrotu szkoły, wiadomo. Mniej czasu ogólnie to też mniej czasu na pisanie tekstów, więc postanowiłem zaległe mi recenzje filmów umieścić w jednym miejscu w formie krótkiej opinii, żeby nie marnować już czasu na pisanie o filmach, które miały premierę w czerwcu, kiedy aktualnie jest druga połowa września. Poza tym już w piątek debiutuje kolejna kinowa nowość, która mnie interesuje (Siedmiu Wspaniałych), więc chcę się skupić w 100% na nowościach, aby dostarczać Wam teksty na bieżąco. Postaram się, aby więcej się taka sytuacja się nie powtórzyła, ponieważ wolałbym, żeby każda produkcja miała swoją recenzję, ale wydaje mi się, że w tym przypadku tak będzie najlepiej. Dobra, kończę ten przydługi wywód - kinowe nadrabianie czas dokończyć!
OBECNOŚĆ 2
GATUNEK: horror
PREMIERA PL: 17 czerwca 2016r.
SCENARIUSZ: Carey Hayes, James Wan, David Johnson, Chad Hayes
REŻYSER: James Wan
STUDIO: Warner Bros. Entertainment
WYSTĘPUJĄ: Patrick Wilson, Vera Farmiga, Madison Wolfe
ORYGINALNY TYTUŁ: The Conjuring 2
Nigdy nie byłem fanem horrorów. Przyznaję się do tego, że jestem dosyć strachliwy, przez co filmów z tego gatunku zawsze unikałem jak ognia. Mimo wszystko pierwszą część Obecności obejrzałem (zostałem poniekąd zmuszony) i... średnio mi się podobała. Każdy zachwycał się nad tym filmem, podczas kiedy ja nie rozumiałem jego fenomenu. Dla mnie był to film lekko nudnawy, który mnie przestraszył może raz, czy dwa. Przy okazji premiery „dwójki" znów zostałem poniekąd zmuszony do obejrzenia, tym razem przez moich znajomych, którzy chcieli, abym wybrał się z nimi do kina. Mając w pamięci średnią pierwszą część, zabrałem się ze sceptycznym nastawieniem. Jak się jednak okazało, zupełnie niesłusznie. Obecność 2 to jeden z tych nielicznych sequeli, które stanowią progres w stosunku do poprzedniczek. W przeciwieństwie do produkcji Jamesa Wana z 2013 roku ta część ma jakąś interesującą fabułę. Role są bardzo dobrze odegrane - Patrick Wilson i Vera Farminga wcielający się w państwo Warrenów, czyli głównych bohaterów, poradzili sobie wyśmienicie. Po raz pierwszy od dawna widzę też bardzo dobry występ dziecięcy. Muzyka to po prostu masterpiece, a i praca kamery zasługuje na pochwałę. Postacie są dobrze zarysowane i każda z nich ma swój charakter, swoje dylematy i swoje problemy. Widać też, że James Wan to bardzo utalentowany reżyser. Muzyka, scenografia, zastosowane filtry - ta mieszanka spowodowała, że klimat grozy wprost wylewa się z ekranu podczas seansu. Czy jednak to oznacza, że film nie ma wad? Wiadomo, że nie. Ja osobiście nie przestraszyłem się tak wiele razy, jak bym tego oczekiwał po horrorze. Plus wiele jumpscare'ów było przewidywalnych. Mimo tego nie żałuję seansu, głównie ze względu na świetny klimat oraz ciekawą fabułę.
OCENA: 8
GDZIE JEST DORY
GATUNEK: animacja, familijny, komedia, przygodowy
PREMIERA PL: 17 czerwca 2016r.
SCENARIUSZ: Andrew Stanton
REŻYSER: Andrew Stanton
STUDIO: Disney Pixar
WYSTĘPUJĄ: Ellen DeGeneres, Albert Brooks, Ed O'Neill
ORYGINALNY TYTUŁ: Finding Dory
Gdzie jest Nemo to moja bajka dzieciństwa (nawet Król Lew wymięka) i jak dla mnie jedna z najlepszych animacji studia Disney Pixar. Po 13 latach podwodna seria powraca na ekrany kin i stanowi bezpośredni sequel do filmu z 2003 roku. Tym razem jednak akcja skupiona jest na Dory. Nasza trójka bohaterów (Dory, Nemo i Marlin) żyją sobie w spokoju, jednak od pewnego czasu zapominalskiej rybie przypominają się pewne sytuacje z przeszłości. Przy okazji jednej z nich dowiaduje się, że ma rodziców. Postanawia ich więc odszukać i wtedy zaczyna się właściwa przygoda. Tak mniej więcej można opisać historię tej produkcji w skrócie. Wiadomo - po animacji dla dzieci nie można oczekiwać rozbudowanej i wielowątkowej opowieści. Czego natomiast można oczekiwać? Można na pewno oczekiwać dobrego humoru dla każdego i pod tym względem ten tytuł nie zawodzi. Nieraz podczas oglądania seansu pojawiał mi się wielki banan na twarzy. Śmieszyły częste odwołania do popkultury (nigdy nie zapomnę Krystyny Czubówny), jednak siłą Gdzie jest Dory były przede wszystkim postacie i ich charaktery. Znana nam z pierwszej części trójca ponownie wymiata, jednak debiutanci też są dobrymi bohaterami. Foki i walenie są świetne, jednak tak naprawdę całe show skradła ośmiornica Hank. Wszystkie charaktery były zabawne i po prostu nie dało się ich nie lubić. Nie mogę również pominąć tego, jak pięknie ten film wygląda. Pixar nie dało plamy i jest to jedna z ich najładniejszych animacji. Na plus zaliczam również polski dubbing. Mimo wszystko wydaję mi się, że pierwsza część była odrobinkę lepsza, sam nawet nie wiem czemu (może zabrakło magii nostalgii?). Efektem końcowym jestem jednak w pełni zadowolony.
OCENA: 8+
REKINY WOJNY
GATUNEK: komedia
PREMIERA PL: 19 sierpnia 2016r.
SCENARIUSZ: Stephen Chin, Todd Philips, Jason Smilovic
REŻYSER: Todd Philips
STUDIO: Warner Bros. Entertainment
WYSTĘPUJĄ: Jonah Hill, Miles Teller, Ana de Armas, Bradley Cooper
ORYGINALNY TYTUŁ: War Dogs
Rekiny Wojny to kolejny film twórcy trylogii Kac Vegas - Todda Philipsa. Opowiada on historię dwóch młodych dorosłych, którzy spotykają się po latach. Jeden z nich (David Packouz) pracuje jako masażysta, jednak nie lubi swojej roboty, więc postanawia zarabiać w inny sposób - kupując hurtowo specjalną pościel. Sprzedaż mu jednak wychodzi bardzo słabo (wiem jak to aktualnie brzmi, ale cierpliwości - scenariusz się musi rozkręcić). W tym momencie na pogrzebie spotyka swojego dawnego przyjaciela - Efraima Diveroli. Razem zakładają firmę handlującą bronią dla Pentagonu i zbijają na tym fortunę. Od tego momentu historia to istna sinusoida, przedstawiająca wzloty i upadki naszych bohaterów. Każdą kolejną przegraną poprzedza zwycięstwo, i vice versa. Co ciekawe, jest to historia oparta na faktach. W sumie potrafię w to uwierzyć, ponieważ fabuła jest naprawdę zawiła, choć lekko absurdalna. Losy bohaterów śledzi się z dużym zainteresowaniem. Aktorsko też nie jest źle. Ba, jest naprawdę dobrze - Miles Teller pokazał klasę jako David, Ana de Armas jako Iz jest cudna, Bradley Cooper też się dobrze spisał. Jednak Jonah Hill jako Efraim to po prostu mistrz i koniec, kropka. Jego śmiech zapamiętacie na długo po wyjściu z sali kinowej. Ogólnie na filmie można się pośmiać, pod warunkiem, że nie oczekujecie czegoś kompletnie niesamowitego. Jeśli nie macie wygórowanych wymagań, to na pewno nieraz się uśmiechniecie podczas seansu. Poza elementami humorystycznymi z produkcji płynie też pouczający morał, jednak nie będę go spoilerował. Podsumowując, War Dogs to film z dobrymi aktorami, dobrymi postaciami, dobrą fabułą i dobrym humorem - ogólnie film dobry, i nic ponadto. Zabrakło tego czegoś (znów nie wiem czego), abym mógł wystawić ocenę o oczko wyższą, abym mógł powiedzieć, że film jest bardzo dobry. Biletu jednak nie żałuję i polecam się przejść. Warto.
OCENA: 7-
Co sądzicie o tych trzech filmach? Widzieliście je? Który z nich podobał się Wam najbardziej? Co myślicie o tego typu zbiorowej formie recenzji? Piszcie w komentarzach!
PS. W końcu mogę się pochwalić, że jeśli chodzi o filmy to nadrobiłem już wszystkie moje zaległości w kwestii recenzji. Można teraz już jechać na bieżąco. Nieco inaczej jest z grami - tutaj nadrabianie zajmie mi jeszcze długi czas... ▲ Wafeg
Tym samym żegnam się z Wami i zapraszam do obserwowania, komentowania, udostępniania i wpadania na nasze "fanpejdże". Linki poniżej:
#######
FACEBOOK: www.facebook.com/lordsofthegaming
#######
TWITTER: www.twitter.com/lothegamingfp
FANPAGE'OWI MAJĄ LEPIEJ!
#######
POPRZEDNIE POSTY:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz