środa, 17 sierpnia 2016

Recenzja GRY: LEGO Marvel Avengers - stary król pozostaje na tronie

Witam!
Dawno nie było żadnej recenzji gry, co nie? Jednak wyjaśnienie braku tego typu tekstów jest bardzo proste - nie jestem typem gracza, który przechodzi gry bardzo szybko. Mam swoje własne (bardzo wolne) tempo, przez co gry przechodzę naprawdę powoli. Do tego jeszcze doszedł maj, czyli miesiąc, w którym cały czas miałem złamaną rękę, więc o jakimkolwiek graniu nie było mowy, i czerwiec, czyli miesiąc, w którym główny priorytet miały posty z E3 i szkoła. Jakby tego było mało, w tym czasie było naprawdę dużo premier filmowych, więc musiałem recenzje tych produkcji jak najszybciej nadrobić, o czym świadczy passa recenzji filmów w ostatnim czasie na moim blogu. Teraz jednak ją przerywam na rzecz nowej gry TT Games. Piszę tego posta szybciej niż zakładałem (chciałem go napisać, kiedy przejdę  grę na 100% - aktualnie mam 80%, ale to w sumie i tak dużo), no ale ileż można ciągnąć bloga samymi hollywoodzkimi blockbusterami? Dobra, wszystko mam nadzieję wyjaśnione. Teraz już bez przedłużania zapraszam Was do recenzji. [Grałem na Xboksie One]

DEWELOPER: TT Games
WYDAWCA: Warner Bros. Games
WYDAWCA PL: Cenega
PREMIERA PL: 29 stycznia 2016r.
GATUNEK: logiczna, platformowa
MULTIPLAYER: tak (lokalny)
WERSJA PL: napisy
ZDJĘCIA: wydawca / ppe.pl
PLATFORMY: PC / XONE / Wii U / PS4 / X360 / PS3 / 3DS / PSV


Avengers Assemble!
LEGO Marvel Super Heroes z 2013 roku to moim i wielu innych zdaniem najlepsza gra LEGO z całej serii, dlatego na Avengersów czekałem z zapartym tchem, licząc na to, że pobije dotychczasowego mistrza. Czy moje oczekiwania się spełniły, a może po prostu postawiłem poprzeczkę zbyt wysoko?
Zacznę jednak od fabuły. Ta jednak nie jest bezpośrednim sequelem do produkcji z 2013 roku, a bazuje na kinowych filmach Marvela należących do MCU. Największe skupienie panuje tu na Avengersach z 2012 roku i Avengers: Czasie Ultrona z 2015 roku, które razem składają się na kampanię fabularną gry. Główny wątek da się zaliczyć w około 9 godzin, a składa się on z 12 poziomów, co jak na standardy serii jest mało imponującą liczbą. Z racji wąskiego materiału źródłowego (niektóre gry LEGO czerpią materiał aż z 4 filmów, jak chociażby zeszłoroczny Jurassic World, a ta tylko z dwóch) postanowiono zapełnić lukę pozostałymi filmami, dlatego w grze są jeszcze poziomy nawiązujące do takich filmów, jak Iron Man 3, Thor: The Dark World, Kapitan Ameryka: Pierwsze Starcie i Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz. Niestety, są to pojedyncze plansze podzielone na 3 sekwencje oddzielone cutscenkami. Zmarnowany potencjał, bo z takim materiałem można było zrobić o wiele więcej. Mimo to kampanię przechodzi się z dużą przyjemnością.

Powracające z LEGO Batman 3 proste minigierki na wzór Resoguna dalej niezmiernie bawią.

NIE ODDAJE OD SIEBIE PRAKTYCZNIE NIC NOWEGO, CHOCIAŻ TO WCIĄŻ SOLIDNA PRODUKCJA


Seria wraca z charakterystycznym dla cyklu humorem. W wielu recenzjach przed premierą naczytałem się, że w najnowszej (a właściwie już nie takiej najnowszej) odsłonie twórcy przyhamowali trochę z elementami humorystycznymi. Ja się pytam: czy ja i krytycy graliśmy w tę samą grę?  Przecież klockowe postacie co chwilę strzelają bananami, obrywają w twarz ciastami i bułkami, a także wkurzają się o to, że... lód im wypadł z rożka. Trzeba jeszcze do tego doliczyć humor z filmów i otrzymujemy prawdziwą wybuchową mieszankę. Gwarantuję, że nieraz się uśmiechniecie podczas rozgrywki.
Jednak zabawność to nie jedyny aspekt tego tasiemce, który powraca w LEGO Marvel Avengers. Schemat w rozgrywce pozostał dokładnie taki sam (czyli widok TPP, otwarty świat, rozwiązywanie prostych zagadek logicznych, sekwencje platformowe itp.), jak w pozostałych grach z tej serii, z drobnymi nowościami. Największą innowacją są grupowe ataki - w walce możemy wcisnąć specjalny przycisk, aby para bohaterów wykonała ruch, który wyeliminuje większość wrogów. Warto ich używać, ponieważ nie dość, że są skuteczne, to jeszcze niektóre prezentują się naprawdę dobrze. 


W produkcji zaimplementowano również kilka innych nowych pomysłów, które zauważą tylko najwięksi fanatycy cyklu (tacy jak ja), jak np. szybsza możliwość przełączania się pomiędzy różnymi wariantami postaci za pomocą przycisków LB i RB, czy, w przypadku postaci latających, możliwość przytrzymania przycisku skoku, aby postać wystrzeliła się w górę, a następnie szybowała w nowojorskich przestworzach. Takich smaczków jest więcej - niestety, nie wpływają one diametralnie na rozgrywkę, przez co utarty schemat gameplayowy nadal jest odczuwalny. Choć dalej jest naprawdę grywalny i nie nuży ani przez chwilę.   
Jak w każdej grze LEGO, jest również dostępny tryb kooperacji na split-screenie, więc jeśli chcecie, możecie pograć ze swoją drugą połówką, rodziną, kumplem, czy dzieckiem. O ile granie we dwójkę sprawia masę radochy, tak w grze irytowało mnie to, że wiele zagadek jest skrojonych pod jednego gracza, podczas gdy druga osoba albo musi bezmyślnie bić się z hordami przeciwników, albo po prostu obserwować, jak osoba towarzysząca dobrze się bawi. Nie tak to się robi, panowie z Traveller's Tales.
Jak już wspomniałem o przeciwnikach, to pozwólcie, że dam upust swoim emocjom. O co mi chodzi? Chodzi mi o to, że zarówno armia Lokiego, jak i Ultrona to pojawiająca się w nieskończoność grupa przygłupów, która istnieje tylko po to, żeby utrudniać ci każdy możliwy moment rozgrywki. Nie wiem, czy deweloperzy chcieli sztucznie rozciągnąć długość gry, ale te pokraki nie robią nic innego niż bycie pretekstem do głupiego wciskania jednego przycisku. Uff... dobra, zeszło.


Coś poszło nie tak
Sporym zarzutem wobec poprzednich części (nie tylko tych z bohaterami Marvela w rolach głównych) była zawsze kamera i niemała ilość bugów. O ile z tym drugim zawsze się zgadzałem, tak co do drugiego zarzutu - nigdy go tak mocno nie odczuwałem, a jak już to nie sprawiał mi on zbyt dużych problemów. Nie mam pojęcia co się stało, ale po raz pierwszy doświadczyłem, jak źle jest skonstruowana kamera w tych tytułach. Czasami widok dostaje jakiegoś ADHD i lata jak szalony, przez co nie ma mowy o normalnym śledzeniu klockowego ludzika. Bugi to również jakaś masakra, ale je akurat odczuwałem w każdej odsłonie. TT powinno się ogarnąć, jeśli chcą nam dalej wciskać ten sam schemat gameplayu, to niech chociaż naprawią te dwa problemy, bo stają się one nie do zniesienia. 
Mimo wszystko autorzy nauczyli się pewnej rzeczy, która choć nie wpływa na moją ocenę gry, to na pewno jest dobrą wiadomością dla fanów grania na PS Vicie czy Nintendo 3DS-ie. Jeśli to właśnie na tych przenośnych sprzętach ogrywaliście każdą poprzednią odsłonę, mogliście się poczuć jak gracze gorszego sortu, którzy dostawali wybrakowany produkt, gorszą wersję lepszej gry na konsolach stacjonarnych i pecetach. Avengersi są jednak pierwszą grą tej serii, która na kieszonsolkach ma pełnoprawny świat i wszystko to co posiada „normalna" wersja. Jest się z czego cieszyć.  


Powrót w przeszłość
Wróćmy się teraz na chwilę w czasie. Jest rok 2014, listopad konkretniej. Wychodzi LEGO Batman 3: Poza Gotham, ogrywam, przechodzę kampanię, piszę recenzję. Zachwycony głównym wątkiem wystawiam wysoką ocenę. Tekst napisany, wracam do gry, aby ukończyć ją na 100%. Dochodzę do 40% i mam dość, przechodzę do następnych tytułów, które mam w zaległościach. Dlaczego? Batman 3 cierpiał na nudny endgame z powodu braku otwartego świata. Zamiast niego było kilka średniej wielkości lokacji i to w dodatku różnorodnych. Mimo tego zróżnicowania, w grę nie grało się przyjemnie. Obawiałem się podobnej sytuacji przy nowym LEGO, jednak ku mojemu zdziwieniu - gra po ujrzeniu napisów końcowych wcale nie nuży. Chociaż zastosowano podobny zabieg jak w LEGO B3 i można pozwiedzać niewielkie miejscówki (np. Malibu, baza S.H.I.E.L.D., Waszyngton), zrobiono to tylko dlatego, żeby zatuszować fakt, że jedna z lokacji - Manhattan - to kopiuj-wklej z LEGO Marvel Super Heroes tylko z jednym zmienionym szczegółem (zamiast Posiadłości X-Menów jest baza Avengers, a zamiast Baxter Building jest zwykły wieżowiec). Powinienem za to zniszczyć twórców, bo jest to droga na skróty, ale... podaruję im to, bo to naprawdę działa! W momencie kiedy ma się już dość tych wszystkich klaustrofobicznych lokacji typu Południowa Afryka, można polecieć do Nowego Jorku i poczuć się jak w prawdziwym sandboxie. W dodatku dodano również losowo generowane akcje w stylu  odzyskania ukradzionej torebki, czy ochrony cywila przed atakującymi zbirami, więc nie ma mowy o nudzie. 


A jeśli już mowa o braku nudy w tym świecie, to trzeba przyznać, że jest w nim co robić. Twórcy wrzucili do produkcji masę charakterystycznych dla serii znajdziek pod postacią czerwonych klocków, złotych klocków, żetonów pojazdów i postaci oraz paska Prawdziwego Mściciela - licznika monet na każdym poziomie. Wiadomo, te wszystkie elementy są w każdej pozycji ze świata gier LEGO, a więc nie ma tu zbyt dużego zaskoczenia. No i jak zawsze - zbieranie ich dostarcza sporo rozrywki. 
Co do postaci to warto zauważyć, że z racji problemów z kinową licencją w grze nie można było użyć takich postaci jak członkowie X-Menów czy Fantastycznej Czwórki (Spider-Man został dodany w formie darmowego DLC). Mimo tego typu problemów twórcom udało się oddać do dyspozycji masę postaci. Naprawdę, m-a-s-ę. Wprawdzie niektóre postacie typu Egghead czy Fing Fang Foom to postacie mało znane i takie trochę „dla jaj", ale weterani komiksów na pewno będą wniebowzięci.


FIGURKA I #4THEPLAYERS
W specjalnej wersji gry LEGO Marvel Avengers można było otrzymać figurkę Iron Mana. Jest to bardzo miły gest ze strony autorów, który pojawia się już od dłuższego czasu - od premiery LEGO Marvel Super Heroes, gdzie dostępna była figurka Iron Patriot. Niemiłym gestem jest jednak fakt, że dwa chyba najciekawsze DLC - zestaw postaci z Captain America: Civil War i poziom z Ant-Mana - są na wyłączność dla posiadaczy PlayStation 4 i PlayStation 3. Przynajmniej czasowo, ale biorąc pod uwagę, że pokazany na zwiastunach termin ekskluzywności dawno przeminął, a na Xbox Store dalej tych dodatków nie ma, wątpię, aby się już kiedykolwiek pojawiły. 

Jednymi z ciekawszych misji pobocznych są Hulkoselfie - po spełnieniu odpowiednich wymagań, trzeba zmienić się na Hulka i trzasnąć sobie „słit focię". Powyżej macie przykład jednej z wielu.

A gdzie Karolak?!
Dla wielu wielkim minusem każdej gry LEGO (chociaż to bardziej wina polskiego dystrybutora, a nie samej gry) był brak polskiego dubbingu. Targetem tych gier są przecież dzieci, a nie każdy dzieciak jest w stanie obserwować akcję na ekranie oraz jednocześnie czytać dialogi i informacje. LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy już tej wady nie mają, jednak Mściciele jeszcze tak. Mi to jednak nie robi różnicy.
Na sam koniec zostawiłem aspekt grafiki i muszę przyznać - ten prezentuje się całkiem dobrze. Nie jest to wielki skok jakościowy względem poprzednich odcinków, jednak mam wrażenie, że jest lepiej niż w Jurassic World. A dla ciekawych dlaczego deweloperzy nie zrobili większego postępu w tej kwestii, jedna z osób pracujących nad grą odpowiedziała na to pytanie: po prostu trzeba by było wtedy zrezygnować z wersji na konsole VII generacji, czyli PS3 i X360, a na te konsole dalej dużo osób kupuje tytuły studia TT. Moim zdaniem mogliby się jednak postarać, przyłożyć się trochę bardziej i spowodować, żeby wersja na PC/PS4/XONE wyglądała lepiej i dorównywała dzisiejszym standardom. 


Zdanie na koniec
I wracam do mojego pytania postawionego na samym początku recenzji - czy najnowsza odsłona przebiła mistrza z 2013 roku? Niestety nie. Super Heroes mimo braku znaczących nowości ulepszyło wyświechtany schemat do perfekcji, a przy tym nie dało się odciągnąć od monitora/telewizora, przez co zasłużyło sobie na tytuł lidera. Avengers natomiast zbyt bardzo polega na sile poprzedniczki i nie oddaje od siebie praktycznie nic nowego, bo nikt mi nie wmówi, że nowe grupowe ataki i małe smaczki dla weteranów spowodują, że nagle nowa gra wprowadzi powiew świeżości do serii. A na polu, na którym lśniła produkcja sprzed trzech lat, czyli ulepszanie sprawdzonych elementów rozgrywki (lepszy system walki, lepsze mechaniki sterowania i latania, lepszy otwarty świat, dłuższe misje itd.), Mściciele zawodzą słabo przemyślaną kooperacją, natrętnymi bugami, wariującą kamerą i tłumami przeciwników. Czy to jednak oznacza, ze ta gra jest słaba? Nie, wręcz przeciwnie. Po prostu nie jest na tyle dobra, aby przebić się na szczyt. Mimo to polecam zagrać każdemu fanowi serii i nie tylko, ponieważ to wciąż solidna produkcja na licencji duńskich klocków. ▲ Wafeg  


PODSUMOWANIE
+ grupowe ataki, masa zawartości, świat, nowe smaczki, grafika, humor, przyjemność z grania 
- bugi, kamera, schemat, przeciwnicy, zmarnowany potencjał filmów, słabo przemyślana kooperacja


OCENA
7
DOBRA

Oczywiście, w grze nie mogło również zabraknąć Stana Lee ;)

I jak? Podobała się Wam recenzja? Zachęciłam Was do zagrania w nową grę LEGO, a może wręcz przeciwnie? Chyba że w nią graliście, to wtedy podzielcie się swoją opinią w komentarzach!
No i jeszcze takie małe info, następna recenzja będzie kolejną recenzją filmu, jednak nie zdradzę jakiego, niech będzie niespodzianka.
Tym samym żegnam się z Wami i zapraszam do obserwowania, komentowania, udostępniania i wpadania na nasze "fanpejdże". Linki poniżej:

#######
#######
FANPAGE'OWI MAJĄ LEPIEJ!
#######
POPRZEDNIE POSTY:


1 komentarz :

  1. Gry Lego nigdy mnie nie fascynowały :D ale ta recenzja Twoja świetna :D Gra dostała 7 czyli jest na ileś warta zainteressowania :D czekam na następny post

    http://chcebyckopciuszkiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Designed By Blokotek
{java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission] {java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission]