sobota, 25 stycznia 2020

TOP 2019 | 10 najlepszych filmów!

Hejka 
Kolejna topeczka wędruje na bloga, tym razem o moich ulubionych filmach w 2019 roku. Widziałem ich tyle, że jestem w stanie zrobić listę składającą się z 10. pozycji i nie czuć, że ani jedna jest naciągana. A jeszcze nie widziałem The Two Popes i The Lighthouse! No nic, i tak jest bardzo dobrze, bo 2019 to był wspaniały rok dla kina. Oby 2020 był jeszcze lepszy!


Źródło



10. ROCKETMAN


REŻYSER: Dexter Fletcher | PREMIERA: 07.06.2019 | STUDIO: Paramount Pictures

Rocketman wydawał mi się być początkowo niepozornym filmem. Ot, bardzo przyjemny biopic, który nie był takim fenomenem jak Bohemian Rhapsody, ale miał w sobie dużo dobrych elementów. Jednak wraz z upływem czasu zacząłem spoglądać coraz przychylniej na ten film i choć te pojedyncze problemy, które opisywałem w recenzji, nadal odczuwam wobec tej produkcji, znacznie bardziej doceniam ją jako całość. Jako historię człowieka, który zniszczony przez swoje otoczenie, biznes, ale i samego siebie, potrafi w końcu się podnieść i stać na własnych nogach. Dosyć prosta historia wzbogacona piękną muzyką, powalającymi kreacjami aktorskimi, ciekawą warstwą wizualną oraz nie wstydzącą się niczego reprezentacją osób LGBT. Godny hołd dla Eltona Johna.




9. BOŻE CIAŁO


REŻYSER: Jan Komasa | PREMIERA: 11.10.2019 | STUDIO: Kino Świat

Rzadko się zdarza w moich końcoworocznych listach, że pojawia się jakiś polski film. Głównie to dlatego, że jeśli chodzi o polskie filmy dystrybuowane w multipleksach, nie można oczekiwać wysokiego poziomu, dlatego też rzadko się na te filmy wybieram. Pozytywny szum, jaki się orientował wokół najnowszego filmu Komasy, skłonił mnie do przejścia się na seans. Zwłaszcza, że tematyka dość kontrowersyjna, podobnie jak sam reżyser, który Miastem 44 mnie do siebie nie przekonał. Zrobił to jednak zdecydowanie Bożym Ciałem, tegorocznym polskim nominowanym filmem do Oscara. Zasłużenie. W obliczu obrazów coraz częściej jadących tylko na kontrowersjach wokół delikatnych tematów, jak np. Kler, film Komasy oferuje znacznie więcej. Nie jest krytyką ani Kościoła, ani ateistów. Zamiast tego skupia się na tym, co dla obu tych grup jest szkodliwe i uznawane przez obydwie za złe rzeczy - na zakłamaniu, hipokryzji, nienawiści, braku litości, wyrozumiałości i miłości. Film pokazuje dobre i złe strony każdej akcji i każdego bohatera, bardzo często w sposób niewygodny dla widza, jednak w tym tkwi piękno produkcji Komasy. Jego historia jest wzbogacana przez wspaniałe kreacje aktorskie. Gdyby tylko nie to zakończenie, byłby to na pewno film ulokowany wyżej, ale i tak jest bardzo dobrze. Warto poszukiwać również perełek na najbliższym podwórku, nie tylko w Hollywood.




8. GREEN BOOK


REŻYSER: Peter Farrelly | PREMIERA: 08.02.2019 | STUDIO: M2 Films

Może to być postrzegane jako oszustwo, gdyż Green Book to film teoretycznie z roku 2018, ale hej, w istocie tych topek wszystkich jest branie pod uwagę polskie daty premier, a według nich produkcja Petera Farrelly'ego dostępna była dopiero w lutym 2019 roku. Skoro sam stworzyłem te zasady, to muszę ich przestrzegać. Film nagrodzony Oscarem w 2019 w kategorii Best Picture to, nie oszukujmy się, film bezpieczny, łagodny, nie obrażający nikogo (przynajmniej w kwestii wykonania, bo kontrowersje zakulisowe to już inna sprawa), przy którym cała rodzina będzie się dobrze bawiła. Przetestowałem, więc wiem. Tak więc jest to film nie podejmujący większego ryzyka i odważnych kroków, ale... jednocześnie jest taki satysfakcjonujący i tak dobrze się na nim bawiłem, że nie dziwię się, skąd się wzięła ogólna ekscytacja tym filmem. Mahershala Ali i Viggo Mortensen mają elektryzującą chemię na ekranie, a sam obraz stara się jednak powiedzieć coś więcej niż 'racism bad'. Może nie jakoś strasznie więcej, aczkolwiek ani nie gloryfikuje bohatera o białym kolorze skóry, ani nie pokazuje tego czarnoskórego jako uciśnionego, który nie może w żadnym aspekcie liczyć na pomoc. Choć film odwzorowuje realia lat 60. i ówczesny rasizm, jest to przede wszystkim wzruszający film o przyjaźni w trudnych czasach.




7. MIDSOMMAR. W BIAŁY DZIEŃ


REŻYSER: Ari Aster | PREMIERA: 05.07.2019 | STUDIO: A24

Okej, trzeba jedną rzecz w końcu powiedzieć - dlaczego przy całym zachwycie, jaki rok temu towarzyszył Hereditary, nikt nie mówi o Midsommar w kontekście najlepszych filmów 2019? Może to świadczy o moim guście, ale cóż. Nie widziałem debiutu Ariego Astera, ale jego drugi film dla wielu naprawił wiele potencjalnych błędów poprzednika i choć ja sam tego nie potwierdzę, widać, że akurat Midsommar to kompetentnie stworzony film... grozy? Horror? Thriller? Psychodeliczna wycieczka w przerażające miejsce? To ostatnie chyba najlepiej oddaje charakter tego... przeżycia, bardzo często obrzydliwego, niesmacznego i odtrącającego. Takie przeciwieństwo Green Book. Jest to trzeci film na tej liście, poza Rocketmanem i Bożym Ciałem, w którym największy problem mam z zakończeniem i w sumie w przypadku tego filmu irytuje mnie ono najbardziej, bo w Midsommar odnoszę wrażenie, że wyrządziło najwięcej szkody wobec całego filmu. Ari Aster może nie wykreował postaci z charyzmatycznymi osobowościami, jednak w trakcie seansu stara się przeprowadzić widza przez podróż w tym chaotycznym, chorym i szalonym miejscu szwedzkich pogańskich obrzędów. Jednych ta wędrówka odrzuci, a na innych rzuci urok. Na mnie rzuciła.




6. JOKER


REŻYSER: Todd Phillips | PREMIERA: 04.10.2019 | STUDIO: Warner Bros. Pictures

O Jokerze chyba powiedziano już wszystko, co można było. Od skrajnych pochwał tego filmu, przez skrajny hejt, obwinianie przez media o przemoc w społeczeństwie i nawoływanie do anarchii, następnie poprzez omówienie jego wpływu na interpretacje komiksów i co to znaczy 'comic book movie', jeszcze do tego grona dołączyły przeróżne interpretacje tego filmu i teorie na jego temat, kończąc na wygranych Joaquina Phoenixa oraz na 11 nominacjach w Oscarach 2020. Ile z nich wygra? Podejrzewam, że na pewno parę z nich zgarnie. To wszystko potwierdza, że Joker to był i jest prawdziwy fenomen, prawdopodobnie większy niż dotychczas. Joker zawsze był najpopularniejszym komiksowym villainem, ale żeby niskobudżetowy film psychologiczny o nim z kategorią R bez Batmana (poniekąd) zarobił ponad miliard dolarów na całym świecie oraz obił się takim echem w świecie popkultury i filmu, jest raczej zjawiskiem, którego nikt się nie spodziewał. Tak jak mówię, o Jokerze powiedziano chyba już wszystko, natomiast moje zdanie jest takie, że jest to ten typ filmów komiksowych, których chcę więcej. Początkowo byłem sceptyczny, ale Joaquin Phoenix w tej roli pokazał mi, dlaczego moje obawy mogłem pod koniec seansu wyrzucić do kosza. Największą wadą Jokera jest jego brak subtelności, przez co niektóre motywy, które zgaduje, że w głowie Todda Phillipsa miały być głębokie wyszły jak coś z zeszytu mojego emo kolegi w piątej klasie podstawówki, jednak na tym też polega czar tej produkcji. No i jak jest dobrze wiadomo na tym blogu, mam słabość do filmów komiksowych. A jak są jeszcze takie dobre... proszę o więcej! Aaa, i ten społeczeństwo, gamers rise up.




5. LE MANS '66


REŻYSER: James Mangold | PREMIERA: 22.11.2019 | STUDIO: 20th Century Fox

Wkraczam w końcu na tereny TOP 5 i powiem jedno - tak jak w poprzednich latach miałem często problemy z pozycjami piątymi i czwartymi, w tym roku widać, jak bardzo chwaliłem sobie filmy na pozycjach od 10 do 6, co już o czymś świadczy. Prawdziwa jazda (hehe) zaczyna się jednak w tegorocznym TOP 5, gdzie w prawie każdym omawianym filmie trudno jest mi się do czegokolwiek przyczepić. Na piątym miejscu znalazł się najnowszy film reżysera Logana (mojego Filmu Roku w 2017 btw), Ford v Ferrari, bądź po polsku Le Mans '66. Tak, polski tytuł jest durny, trudno, trzeba go zignorować. Widziałem różne nazwy krążące wokół tej produkcji w internecie - 'Oscar bait', 'idealny dad-movie', 'typowy crowd-pleaser'... Tak naprawdę, wszystkie te określenia są prawdziwe. Jest to film, który zdecydowanie szedł po Oscary. Choć może nie jest to na tyle dobry film, aby wygrać Best Picture, jak najbardziej dla mnie zasługuje na nominacje w wielu kategoriach, a brak uznania dla Matta Damona i Christiana Bale'a to lekki skandal. Jest to zdecydowanie 'dad-movie', ale w najlepszym tego słowa znaczeniu, trochę jak Green Book. Jest to tak samo efektowny 'crowd-pleaser', gdzie nie trzeba ani trochę interesować się samochodami, aby wynieść ogrom radochy ze wszystkich scen wyścigowych, które są przepięknie wyreżyserowane. Ten tytuł o ciągłym wewnętrznym konflikcie między sztuką a biznesem, bardzo analogicznym do Hollywood, to dowód na to, że James Mangold może wkrótce się stać jednym z najlepszych reżyserów współczesnych. Oby tak dalej.




4. NA NOŻE


REŻYSER: Rian Johnson | PREMIERA: 29.11.2019 | STUDIO: Lionsgate

Moją ulubioną częścią Knives Out jest to, jak ludzie po obejrzeniu tego filmu zadawali sobie pytanie „To naprawdę ten sam koleś wyreżyserował to cudo, wyreżyserował też The Last Jedi?", po czym wracali jeszcze raz do ósmej części Gwiezdnych Wojen, aby odkryć ten film na nowo i zobaczyć go z nowej, lepszej strony. The Last Jedi pomimo swoich ogromnych i głupich błędów, miał równie dobre jak nie całkowicie rekompensujące zalety w postaci świetnie poprowadzonych wątków. Na szczęście, Knives Out jest znacznie bardziej wyrównane i przeważają w nim elementy wręcz kongenialne. Na tyle, że dostaniemy sequel. Przedstawione murder mystery to ciągła zabawa z oczekiwaniami czytelnika, ale to nie w sposób, którego można się spodziewać po tego typu historiach. Brzmi to jak masło maślane, ale jest to zabawa konwencją w najczystszej postaci. Historia z czasem robi się bardzo zagmatwana i przybiera zupełnie nowego obrotu spraw niż oczekiwano, przez co staje się komentarzem politycznym  a propo imigrantów w USA, jednak to niczego nie zmienia, bo wyróżniająca się plejada postaci trzyma widza cały czas w zaciekawieniu, natomiast kolejne zwroty akcji - w napięciu. O obsadzie mówić nie muszę chyba, bo po prostu widać, że każdy tutaj dał z siebie wszystko, jednocześnie świetnie się bawiąc na planie. Choć oczekiwałem trochę więcej czasu ekranowego dla aktorów takiego kalibru, Knives Out to nadal jeden z moich ulubionych filmów tego roku. Rian, czemu opuściłeś Gwiezdne Wojny...




3. AVENGERS: KONIEC GRY


REŻYSER: Anthony Russo, Joe Russo | PREMIERA: 25.04.2019 | STUDIO: Marvel Studios

Wkraczamy na podium i pewnie trzecie miejsce jest dla wielu najbardziej kontrowersyjne. Obecnie jest moda na ciągłe hejtowanie dokonań Kevina Feige i MCU. Nie chcę mówić, że każdy kto krytykuje i nie uważa Endgame za najlepszy film tego roku, się myli i jest hejterem, bo tak nie jest, ale jednocześnie... nie no, ludzie się mylą, ten film jest wspaniały. Tak, lepszy niż Joker i moim zdaniem zasługujący na tę lokatę. To mój ulubiony film w MCU i jeden z moich ulubionych filmów komiksowych. O ile Todd Phillips otworzył zupełnie nowy i świeży rozdział w historii tego gatunku w nie do końca udolny sposób, o tyle bracia Russo zamknęli inny rozdział w spektakularny i wybitny sposób. 10 lat historii, 22 filmy, masa bohaterów, ich historii oraz aktorów wysokiego kalibru, rzesza fanów i cliff-hanger po Infinity War - wszystko zawiązane w sposób, jaki tylko mogłem sobie wymarzyć jako fan tej marki. Pewnie wielu ludzi się tak poczuło, biorąc pod uwagę fakt, że jest to najlepiej zarabiający film WSZECH CZASÓW. Pobijając Avatara po 10 latach jego królowania i pewnie długo zajmie zanim coś zbije Endgame, nawet sam Marvel pewnie przez długi czas do tego poziomu się nie doczłapie ani komercyjnie, ani artystycznie. Endgame było wydarzeniem popkulturowym roku... dekady... ba, ogólnie w historii kina. Nie da się Endgame oceniać bez całego tego bagażu wokół tej produkcji, bo jako stand-alone film totalnie się rozpada. Ale tylko pół-główek oceniałby go jako stand-alone film, w końcu to kulminacja 22 produkcji. Nazywajcie mnie fanbojem MCU, Disney shillem czy czymkolwiek, zawsze w mojej topce znajdzie się jakiś film Marvela, co pewnie niektórych może dziwić, a już na pewno moja większa sympatia do Endgame niż do Jokera (hej, i tak widziałem w tym roku tyle filmów, że chociaż Endgame nie jest numerem jeden!). Co poradzić, uważam autentycznie, nawet abstrahując od otoczki wokół Endgame, że jest to po prostu wybitny blockbuster. Nazwałbym go idealnym, ale jedyne co mnie powstrzymuje, to scena z Fortnitem i dabem. Poza tym, naprawdę nie podzielam zastrzeżeń innych ludzi. Za długi i męczący seans? Gwarantuje, że 3 godziny Endgame, które ma odpowiednio wyważone tempo i rozładowanie napięcia, w porównaniu do dłużących się 3 i pół godzin Irlandczyka to nic. Niesmaczny wątek Thora? Moim zdaniem, to bardzo dobrze wpisujący się w całą resztę filmu wątek traumy. Wymuszone sceny SJW? My ass. Luki w scenariuszu spowodowane podróżą w czasie? I tak jest to chyba najlepiej zrealizowany motyw we wszystkich blockbusterach, jakie widziałem. Dużo fanserwisu? Tak, ale podbudowany 22 filmami. Trzy zupełnie różne filmy w postaci trzech aktów? Tak, ale to właśnie pozwala zachować świeżość przez te 3 godziny seansu. Słabo zrealizowane character arcs i słabe zakończenie Infinity Sagi? Chyba widzieliśmy różne filmy, co więcej, to zażalenie widziałem jedynie w recenzji Bena Shapiro, więc there's that. Naprawdę, o Endgame mógłbym gadać jeszcze bardzo długo, co widać w tym, że jest to najdłuższa sekcja w tej topce. Co poradzić, tak jak mówiłem przy Jokerze - jestem fanem filmów komiksowych, a zwłaszcza jeśli są wykonane dobrze.




2. HISTORIA MAŁŻEŃSKA


REŻYSER: Noah Baumbach | PREMIERA: 06.12.2019 | STUDIO: Netflix

Jednak nie samymi wybuchowymi blockbusterami o długości trzech godzin człowiek żyje i w takim wspaniałym dla kina roku jak 2019 nawet moja bezgraniczna miłość do Endgame nie mogła temu filmowi zapewnić pierwszego miejsca. Zamiast tego góruje nad nim Marriage Story. Film osadzony całkowicie w rzeczywistości, bardzo przyziemnym, opowiadającym o problemie, z którym wielu z nas się spotykało w przeszłości, nadal się spotyka i nadal będzie się spotykać. Noah Baumbach opowiada wzruszającą i łamiącą serce historię rozpadu małżeństwa dwojga ludzi, u których zwykłe codziennie nieporozumienia przegrały może nawet nie z miłością, która już ewidentnie wygasa, ale ze zwykłą troską wobec siebie i zaufaniem. To nie jest wypchany akcją Endgame, to nie jest trzymający w napięciu kryminał, to nawet nie film, który ciągle zadaje ci pytanie, czy wina leży po stronie społeczeństwa, czy może ofiary psychola. Z tego powodu dla wielu może się okazać ten film zbyt mało angażujący, gdyż jest to przede wszystkim historia zwykłych ludzi borykających się ze zwykłymi problemami. Ale to ten dialog, to te postacie, to ta fabuła, to te niepozorne i subtelne sceny, które budują klimat, ale i konflikt całego filmu do tego momentu, że punkt kulminacyjny to jeden wielki rollercoaster emocjonalny. Żeby tego było mało, Adam Driver i Scarlett Johansson udowadniają, że nie bez powodu są nazywani genialnymi aktorami. Zarówno Charlie, jak i Nicole, mają swoje za uszami, ale mają też swoje racje, idealnie nakreślając, jak wygląda prawdziwe życie i takie sytuacje - nie są czarno-białe. Jeśli słyszeliście kiedyś w internecie, że „hurr durr ewidentnie film faworyzuje Charliego i trudno wspierać w tym konflikcie Nicole"... nie chce Wam mówić, że ta osoba gadała pierdoły, ale... gadała pierdoły. A tak naprawdę to to też pokazuje, ile Marriage Story z nas wydobywa. Każdy widz podchodzi do tego filmu z innym bagażem emocjonalnym, innym podejściem i innym światopoglądem. Każdy widz wyciągnie z Historii małżeńskiej coś innego. Brawo, Netflix, oby tylko więcej takich perełek. Marriage Story z pewnością byłoby numerem jeden, gdyby nie ten jeden... ten jeden film...




FILM ROKU
1. PARASITE


REŻYSER: Bong Joon-ho | PREMIERA: 20.09.2019 | STUDIO: CJ Entertainment

Tak, ten koreański film, o którym słyszeliście, ale pewnie wielu nadal nie widziało, jest dokładnie tak dobry jak ludzie o nim mówią. Niestety, choć łamie to moje patriotyczne serduszko, Boże Ciało nie ma absolutnie żadnych szans w starciu z Parasite, jeśli chodzi o Najlepszy film nieanglojęzyczny na Oscarach. Może jedynie jeśli Akademia zdecyduje się przyznać Parasite nagrodę Best Picture, kategoria zagraniczna zyska więcej szans w konkurencji. Trzeba jednak przyznać, że najlepiej by było, jakby Parasite dostał obydwie nagrody, bo jest to po prostu tak dobry film. Można go nazwać crowd-pleaserem, ale jeśli takie filmy, mają być crowd-pleaserami, to niech co chwilę ten crowd będzie pleased. Chciałbym zacząć móc wymieniać jakieś potencjalne wady, aby potem móc skupić się na pozytywach jak w przypadku pozostałych produkcji na tej liście, ale naprawdę nie jestem w stanie wymienić ani jednego. Miałem jeden problem zaraz po seansie, który na dodatek jest spoilerowy, ale przestał on mi przeszkadzać na tyle, że umieściłem Parasite na pierwszym miejscu bez wahania. Obraz Bong Joon-ho porusza w zasadzie tę samą tematykę co Joker, jednak te tytuły rozmijają się ze sobą w trzech aspektach na korzyść Pasożyta. Po pierwsze, postacie. Joker skupia się przede wszystkim na rozwinięciu Arthura Flecka, pozostawiając resztę postaci bardziej jako fillery niż autentycznych bohaterów. Nie jest to w zasadzie zła rzecz, ale Parasite oferuje do tego jeszcze gamę innych charakterystycznych bohaterów działających jednak jako jedna grupa. Po drugie, oryginalność. W momencie, w którym myślisz, że Parasite to sztampowy koreański nudny dramat z patosem i „przesłaniem", jakich pewnie widziałeś tysiące w różnych kinach studyjnych, to się grubo mylisz. Bong Joon-ho nie wpisuje swojej historii w ramy i klisze żadnego konkretnego, pojedynczego gatunku, bawiąc się kilkoma naraz i stale zaskakując widza. Joker natomiast kliszami operuje cały czas, bardzo zgrabnie, ale jednak. Po trzecie, subtelność. O ile Joker jest bardzo bezpośredni w tym, co chce przekazać o Arthurze Flecku, Parasite... również jest dosyć bezpośredni z tym, co chce przekazać. Jednak to ta niebanalna symbolika, która z każdym seansem da się odkrywać na nowo, czyni ten film magicznym. Czy to mowa o powodzi, czy o kamieniu, czy o smrodzie. Można się zastanawiać, po co właśnie porównałem mój ulubiony film roku z filmem, którego ulokowałem na szóstym miejscu? Żeby ponabijać się z Jokera? Nie, film Todda Phillipsa to nadal, jak natura tego posta wskazuje, jeden z moich ulubionych filmów roku (wiecie, jak dużo musiał pobić dobrych filmów, żeby znaleźć się na tej lokacie?). Jednak mówi się, że albo jest się osobą, która ubóstwia Parasite, albo Jokera. Oczywiście, można ubóstwiać obydwa, ale jednak tak czy siak, ma się większe lub mniejsze upodobanie do jednego z nich. Ja większe przyciąganie odczuwam do tej koreańskiej niespodziewanej perełki. Kocham ją za to wszystko, za co lubię Jokera, plus te trzy ekstra elementy. Chociaż moja miłość do tego filmu, jak i sam geniusz tej pozycji, jest trudna do opisania w sposób „lubię to+to". Boże Ciało nauczyło mnie, że perełek nie trzeba szukać w samym Hollywood, ale również wiele powstaje tu u nas, w Polsce. Parasite nauczyło mnie, że wybitne arcydzieła powstają na całym świecie, nie tylko w Hollywood. Tak jak powiedział Bong Joon-ho podczas Złotych Globów 2020 - kiedy przełamie się barierę językową, odkryć można wiele wspaniałych filmów.



To już koniec listy!
Nam sam koniec dodam coś ekstra, mianowicie nigdy nie robiłem rankingu wszystkich filmów, jakie widziałem w danym roku od najlepszego do najgorszego, ale w tym roku zrobiłem takową na moim koncie na letterboxd.com. Jako ciekawostkę wrzucę tutaj screen-shoty pozostałych pozycji poniżej głównej dziesiątki. Bez żadnych opisów, komentarzy, jedynie czyste liczby, cyferki, pozycje, rankingi.


To tyle, zachęcam do pisania swoich opinii i kulturalnej dyskusji w komentarzach, luvki wszystkim i pozdrowionka :*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Designed By Blokotek
{java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission] {java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission]