niedziela, 13 listopada 2016

Recenzja FILMU: Doktor Strange - nowy rozdział w MCU

Witam!
Nie wiem, kiedy dokładnie ten post pojawi się na blogu. W momencie pisania wstępu jestem dzień po seansie, ale resztę pewnie napiszę później (z powodu krótkiego wyjazdu). Do tego dochodzi jeszcze przegląd miesiąca, który chcę napisać tak jak zawsze, czyli w ostatni dzień miesiąca (a przynajmniej w teorii tak jest zawsze, bo ostatnio to różnie wychodzi...), ale nie chcę też zrobić przesytu postów. Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.
Dobra, koniec spraw organizacyjnych. Zapraszam Was teraz do właściwego tekstu - recenzji Doktora Strange'a!

GATUNEK: przygodowy, fantasy, science-fiction
PREMIERA PL: 26 października 2016r.
SCENARIUSZ: Scott Derrickson, Jon Spaihts, Robert Cargill
REŻYSER: Scott Derrickson
STUDIO: Marvel Studios
WYSTĘPUJĄ: Benedict Cumberbatch, Chiwetel Ejiofor, Rachel McAdams
ORYGINALNY TYTUŁ: Doctor Strange


Forget everything that you think you know...
Doktor Strange to już czternasty (!) film w ramach Marvel Cinematic Universe i tym samym druga produkcja po Captain America: Civil War, która należy do 3 fazy tej serii filmów. Sporo, co nie? Po takiej ilości ekranizacji można by się spodziewać, że 14. odsłona nie będzie niczym nowym i zaskakującym. Czy faktycznie tak jest? Tak... i nie. „To skomplikowane".
O czym jednak tytuł Scotta Derricksona opowiada? Jest to typowe origin story dla nowego bohatera w MCU, jakim jest Doktor Stephen Strange. Główny bohater to bardzo utalentowany i popularny chirurg. Jednocześnie jest typem aroganta i ekscentryka, taki drugi Tony Stark. Bardzo szanuje sobie swoją karierę lekarską, wiąże z nią wielkie plany, jednak wypadek samochodowy pozbawia go czucia w dłoniach. Cały świat Strange'a lega w gruzach, jednak on nie daje za wygraną i za wszelką cenę stara się odzyskać zdrowe ręce. W taki oto sposób trafia do Starożytnej, od której uczy się mistycznych mocy, magii, kontrolowania energii i poznaje nowe wymiary, o których istnieniu nigdy wcześniej nie przypuszczał. Od tego momentu film się rozkręca na dobre i nie zamierza zwolnić.


DOKTOR STRANGE OTWIERA NOWY ROZDZIAŁ W MCU, DZIĘKI WPROWADZENIU MAGII


Jednak sama fabuła nie jest zbytnio oryginalna, bardzo mocno przypomina historię z pierwszego Iron Mana z 2008 roku. Czynnikiem, który jednak sprawia, że Doktor Strange jest świeżym zjawiskiem w MCU, jest wprowadzenie magii do tego uniwersum (jej zalążek pojawił się w filmach o Thorze, jednak tam to nie było niczym szczególnym). Chociaż nawet nie sam fakt, że twórcy ją wprowadzili, a sposób w jaki ją przedstawili. Doktor Strange to jeden z najlepszych filmów pod względem wizualnym, jakie widziałem w swoim życiu. Jest po prostu oszałamiający, nawet nie chce wiedzieć, ile pieniędzy zostało przeznaczone na efekty specjalne. Zaginające się budynki, niekończące się pokoje, lustrzane światy i inne wymiary - po prostu cudo.
Benedict Cumberbatch jako tytułowy heros to kolejny przykład na to, że Marvel jak już dobiera aktorów do swoich ról, to robi to z głową. Nie dość, że sama postać jest na serio dobrze napisana i charyzmatyczna, to jeszcze mistrzowsko odegrana. Cumberbatch po prostu jest Strange'm. Zresztą można tak powiedzieć o większości obsady. Tilda Swinton jako Starożytna, Rachel McAdams jako Christine Palmer, Mads Mikkelsen jako Kaecilius i tak dalej - wszyscy dali popis. Muszę również przyznać, że chociaż zakończenie jest mniej pompatyczne w porównaniu do drugiego aktu, to jednak mądrze przemyślane.


Doktor Dziwago
Póki co lałem miód na dzieło Scotta Derricksona, teraz pora na łyżeczkę dziegciu. Wspominałem o tym, że Mads Mikkelsen dobrze zagrał Kaeciliusa? Bo to faktycznie prawda, aktor ten jest naprawdę świetny, jednak po raz kolejny w tej serii główny antagonista jest po prostu słaby (to już chyba jakaś klątwa). Kaecilius mimo ciekawego designu i dobrego odtwórcy nie okazał się godnym przeciwnikiem naszego ulubionego doktorka. W filmie nie było na czasu na ukazanie jego przeszłości, lepsze naświetlenie jego motywacji i jego osobliwości. Jest to po prostu kolejny generyczny złoczyńca Marvela.
MCU ma problem nie tylko z słabymi villainami, ale i także kochankami bohaterów. Thor, Iron Man, Captain America - wszystkie te filmy łączy właśnie nieciekawa love interest. Doktor Strange również zalicza się do tej gromadki, albowiem Christine Palmer to również mało interesująca postać. Niby odgrywa w pewnym sensie jakąś ważną rolę w filmie, ale po prostu nie czułem chemii między McAdams a Cumberbatchem. A to chyba o czymś musi świadczyć, bo np. w Thorze lubiłem relację boga piorunów z Jane Foster, mimo że reszta świata na nią narzekała.


W filmie przeszkadzały mi jeszcze dwie rzeczy, jednak są one raczej pomniejsze. Pierwszą z nich są często dziwne decyzje bohaterów. Czasami miałem wrażenie, że twórcy przesadzili z odrealnieniem i że niektóre rzeczy po prostu nie trzymają się kupy. Po dłuższym zastanowieniu się doszedłem jednak do wniosku, że w świecie przedstawionym w tej produkcji takowe aspekty mogą mieć jakiś sens. Niemniej lekko mi to przeszkadzało podczas seansu.
Drugą sprawą jest długość filmu. Doktor Strange trwa „tylko" 2 godziny. Niby to dużo, jednak jak dla mnie cały początek, całe życie Stephena sprzed wypadku było zrealizowane za szybko, miałem wrażenie, jakby wszystko było przeszarżowane, byle tylko dojść do momentu, w którym pojawia się magia. Poza tym dochodzi jeszcze do tego to, co napisałem wcześniej - nie było wystarczająco dużo czasu, aby przedstawić odpowiednio Kaeciliusa. Nie chodzi mi o to, że całe origin było za krótkie i powinno być znacznie dłuższe. Wtedy byłoby nudno, ale gdyby było naprawdę o kilka minut dłuższe byłoby znacznie lepiej.


Zdanie na koniec
Doktor Strange to typowy film Marvel Studios - świetny główny bohater i pozostali, bardzo dobra obsada, słaby antagonista, słaby wątek romantyczny. Nie można również zapomnieć o typowym dla tej serii humorze. Jednak nowa część Kinowego Uniwersum Marvela wprowadziła do tej już powoli skostniałej formuły powiew świeżości, dzięki wprowadzeniu magii i ukazania jej w sposób powalający. Strange otwiera nowy rozdział w MCU i nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, co twórcy zrobią dalej w tej kwestii. ▲ Wafeg

PODSUMOWANIE 
+ obsada, postacie, Cumberbatch, sfera wizualna, humor
- Kaceilius, Palmer, czasami brak logiki

OCENA
7+
DOBRY


Widzieliście ten film? Jeśli tak, to jaka jest Wasza opinia? Chętnie ją przeczytam w komentarzach.
Tym samym żegnam się z Wami i zapraszam do obserwowania, komentowania, udostępniania i wpadania na nasze "fanpejdże". Linki poniżej:

#######
#######
FANPAGE'OWI MAJĄ LEPIEJ!
#######
POPRZEDNIE POSTY:
Listopad 2016 - przegląd premier!
Siedmiu Wspaniałych - recenzja!
Przegląd premier października!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Designed By Blokotek
{java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission] {java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission]