sobota, 10 grudnia 2016

Recenzja FILMU: Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć - taki sobie początek

Witam!
Na samym początku dwie informacje. Po pierwsze, tak, wiem, jestem spóźniony z tą recenzją. Zresztą, nie pierwszy raz tak jest, więc pewnie znacie tego powody, ponieważ za każdym razem są takie same - leń i szkoła. Po drugie, biorąc pod uwagę to, ile już dni minęło od końca listopada i to, ile w sumie mam jeszcze zaległych recenzji, postanowiłem sobie w tym miesiącu odpuścić przegląd. Jeśli taka sytuacja będzie się powtarzać coraz częściej, być może przestanę publikować takie posty (będzie więcej czasu na pisanie recenzji). Nie wiem, zobaczy się. A teraz zapraszam do czytania tekstu!

GATUNEK: fantasy, przygodowy, familijny
PREMIERA PL: 18 listopada 2016r.
SCENARIUSZ: J. K. Rowling
REŻYSER: David Yates
STUDIO: Warner Bros. Entertainment
WYSTĘPUJĄ: Eddie Radmayne, Katherine Waterston, Colin Farrell
ORYGINALNY TYTUŁ: Fantastic Beasts and Where to Find Them


Chłopiec, który przeżył
Na początku zacznę od tego, że Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć to prequel do serii o Harry'm Potterze, jednak nie oczekujcie bezpośrednich powiązań do tych filmów. Jest tylko jeden wątek, który łączy FZ z Harry'm, jednak nie będę o nim pisał, bo może on zostać potraktowany jako spoiler. Można powiedzieć, że ta produkcja jest samodzielnym tytułem, który nie żeruje na przywiązaniu widza do pierwowzoru, jak to ma w zwyczaju wiele współczesnych prequeli i rebootów (ekhem, Ghostbusters... ekhem). Za to zdecydowanie należy się plus. Z drugiej strony jednak w trakcie seansu lekko mi to doskwierało, ale to pewnie dlatego, że jestem dużym fanem historii o „chłopcu, który przeżył" i mam duży sentyment do niej, więc szkoda mi było, że nie zobaczę mojej ulubionej trójki na ekranie.
O czym jednak film w ogóle opowiada? Poznajemy Newta Scamandera - brytyjskiego czarodzieja, który wybrał się do USA wraz ze swoją walizką wypełnioną przeróżnymi i przedziwnymi magicznymi stworami, które w pewnym momencie z powodu pojawienia się pewnego mugola Kowalskiego (bardziej oczywistego imienia na postać pochodzącą z Polski chyba nie było) uciekają z walizki. Sprawiają one dużo niebezpieczeństwo, więc oczywiście trzeba je schwytać.


JEST TO TYPOWY ŚREDNIAK, KTÓREGO MOŻNA OBEJRZEĆ, JEŚLI JEST SIĘ FANEM SERII 



W tym aspekcie nie mogę zbyt dużo powiedzieć, ponieważ fabuła jest naprawdę mocno rozwinięta i nie da się jej od tak streścić w kilku zdaniach. FZ jest również pierwszą w całej serii produkcją, która przed wejściem do kin nie miała żadnej książki, którą można było przeczytać przed seansem. J. K. Rowling miała więc spore pole do popisu, ponieważ nie dość, że scenariusz pisała sama, więc miała całkowitą wolność twórczą, to jeszcze mogła nieźle zaskoczyć fabułą, ponieważ nikt jej wcześniej nie znał. No i można stwierdzić, że tak poniekąd sprostała zadaniu, ponieważ jak wspomniałem - fabuła jest naprawdę rozbudowana i choć przez większość filmu widz ogląda obraz, co chwilę zadając sobie pytania na temat tego co się dzieje na ekranie, to pod koniec wszystko zaczyna łączyć się w jedną spójną całość. Końcówka była lekko przewidywalna, ale i tak mnie poruszyła (nie podobała mi się pewna jej część, ale nie będę o niej mówić z powodu spoilerów).  Wprawdzie ten stan kompletnej niewiedzy nie był zbyt przyjemny, a w scenariuszu pojawiło się kilka dziur, to liczę, że naprawią i wyjaśnią wszystko w (aż czterech...) sequelach. Warto także dodać, że wydarzenia stanowiące progres dla fabuły były naprawdę bardzo proste i leniwe.
Jeszcze co do scenariusza nie przypadł mi do gustu początek. Narzekałem w recenzji Doktora Strange'a, że wszystko rozwija się za szybko. Tu jest podobny problem, tylko że tu wszystko układa się z prędkością światła. Już niemalże w pierwszych dwóch scenach widz zostaje zaznajomiony ze wszystkimi bohaterami i wątkami. Osobiście odczułem pewien przesyt, nie było tego potrzebnego czasu na odpowiednie wprowadzenie.


Z zalet mogę jeszcze wymienić klimat i muzykę. Te dwa czynniki to cechy charakterystyczne dla filmów o Potterze - muzyka była wyśmienita, a klimat po prostu niszczył. W Fantastycznych Zwierzętach jest podobnie. Świetne kostiumy, pojedyncze smaczki jak, np. klub nocny dla czarodziejów, abstrakcyjne budynki i inne motywy. Atmosfera magii i fantastyki jest tu wszechobecna zupełnie jak w oryginalnej serii, jednak trudno żeby tak nie było, skoro to jest to samo uniwersum.
Aktorzy grali swoje role na różnym poziomie. Na pochwałę na pewno zasługuje Colin Farrell, który w roli Gravesa wypadł rewelacyjnie. Zaskoczeniem jest Dan Fogler w roli Kowalskiego. Po zwiastunach wnioskowałem, że będzie to irytująca postać komiczna, która będzie się pojawiać tylko po to, aby zarzucić żarcikiem i sprawiać kłopoty głównym bohaterom. Jak się okazało, Jacob to naprawdę ciekawa postać, której nie da się nie lubić.
Niestety, tego samego nie można powiedzieć o głównym bohaterze. O ile Eddie Redmayne zagrał Newta w miarę przyzwoicie, tak bardziej chodzi mi o samą postać. Jest ona często nawet denerwująca i jeśli mam być szczery - nie widzę go jako protagonistę kolejnych czterech filmów z tej serii. Wątpię, żeby dał radę je uciągnąć, no chyba że J. K. Rowling zrobi z Scamandera w następnych częściach mniej przeszkadzającą swoim zachowaniem osobę. W dodatku między nim a jego miłością nie czułem żadnej chemii. Jeszcze jedna sprawa - FZ to pierwszy od dawna film, na który wybrałem się na dubbing (z pewnych powodów, zostałem przymuszony, nie bijcie) i... nie żałuję tego, bo po zwiastunach głos głównego aktora był dla mnie kompletnie niezrozumiały, a tak słyszałem wszystko dobrze i wyraźnie. Sam dubbing innych bohaterów też stał na dobrym poziomie. Polecam, jeśli macie podobne podejście do głosu Redmayne'a, jak ja.


(Nie)Fantastyczne zwierzęta
Jak już tak sobie troszkę zacząłem marudzić, to pomarudzę dalej. Nie mam zielonego pojęcia, czemu w takim wysokobudżetowym filmie mogły się pojawić takie okropne efekty specjalne. Pytam się - jak? Jakim prawem? Często bolały mnie aż oczy od patrzenia się na te strasznie źle wykonane modele. Nie wiem na co poszły te wszystkie pieniądze, ale zdecydowanie coś w trakcie robienia filmu poszło nie tak. Najlepszym przykładem są same zwierzęta, które są w tytule filmu. To że ich projekty nie są zbyt odkrywcze to osobna kwestia, ale gdy się na nie tylko spojrzy, to od razu widać, że to praca informatyka. Nie ma szans, aby uwierzyć w to, że one faktycznie tam są.
Również humor, jaki pojawił się w tej pozycji, jest naprawdę niskich lotów. Ja rozumiem, że ten film ma być przeznaczony dla całej rodziny, ale jakieś granice powinny zostać zachowane. Czy naprawdę rozwalanie połowy sklepu w ramach gonitwy za jakimś zwierzątkiem, jest takie śmieszne? Nie wydaje mi się.


Zdanie na koniec
No to w końcu jak - rozczarowanie i zawód, czy godny następca (...poprzednik?)? Jak dla mnie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Oceniając Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć, bardziej skłaniałbym się w stronę połowy skali. Jest to typowy średniak, którego można obejrzeć, jeśli jest się fanem serii albo nie ma niczego innego lepszego do roboty. Liczę, że w następnych częściach będzie lepiej. ▲ Wafeg

PODSUMOWANIE
+ klimat, muzyka, Farrell, Kowalski, dubbing
- efekty specjalne, bohaterowie, scenariusz, humor, tempo, końcówka

OCENA
5+
PRZECIĘTNY



A co Wy myślicie na temat tego filmu? Widzieliście go już? Piszcie w komentarzach!
Tym samym żegnam się z Wami i zapraszam do obserwowania, komentowania, udostępniania i wpadania na nasze "fanpejdże". Linki poniżej:

#######
#######
FANPAGE'OWI MAJĄ LEPIEJ!
#######
POPRZEDNIE POSTY:
Recenzja filmu: Doktor Strange
Listopad 2016 - przegląd premier!
Siedmiu Wspaniałych - recenzja!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Designed By Blokotek
{java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission] {java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission]