sobota, 25 listopada 2017

Recenzja FILMU | Liga Sprawiedliwości - koszmaru nie ma, szału też nie

Witam!
Najpierw miała być recenzja Thor: Ragnarok, tak, wiem. Jednak z racji, że nie wyrobiłem się, a do tego czasu zdążyło już wyjść Justice League, to stwierdziłem, że najpierw napiszę recenzję (i tak spóźnioną) nowszej produkcji. Tak więc, jeśli chcecie poznać moją opinię o Lidze Sprawiedliwości, to zapraszam do przeczytania tekstu poniżej!

GATUNEK: akcja, science-fiction
PREMIERA PL: 17 listopada 2017r.
SCENARIUSZ: Chris Terrio, Joss Whedon
REŻYSER: Zack Snyder
STUDIO: Warner Bros. Entertainment
WYSTĘPUJĄ: Ben Affleck, Gal Gadot, Henry Cavill
ORYGINALNY TYTUŁ:  Justice League


Dawn of Justice
Oto jest - po raz pierwszy na srebrnym ekranie widzimy najpopularniejszą grupę superbohaterów DC, Justice League. Zajęło to naprawdę sporo czasu, co jest naprawdę dziwne, ale w końcu jest po tylu latach nieudanych prób. Oczywiście, Liga Sprawiedliwości jest kolejnym filmem w ramach DC Extended Universe (w teorii kinowe uniwersum DC tak się nie nazywa, ale z racji, że Warner Bros. nie podało alternatywnej nazwy, nadal tak to będę nazywać), zaraz po Man of Steel, Batman v Superman: Dawn of Justice, Suicide Squad i Wonder Woman. Można powiedzieć, że Justice League było głównym celem tego uniwersum, reszta to były elementy układanki, które miały wspólnie tworzyć całkowity obraz prowadzący do filmu drużynowego. Dokładnie tak samo, jak zrobił to Marvel w 2012 roku. Problem w tym, że Marvel zrobił to dobrze. Przed Avengersami praktycznie każdy bohater, który się w tym filmie pojawił, otrzymał swój solowy film, w którym poznaliśmy jego początki, problemy, moce, relacje, poglądy itp., przez co do filmu drużynowego mógł od razu dołączyć bez żadnych komplikacji. Warner Bros. stwierdziło jednak, że oni nie chcą czekać i 3 bohaterów zostawią bez żadnych wcześniejszych wstępów (nie licząc krótkich cameo w BvS). Cały więc plan okazał się być strasznie przeszarżowany, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że poprzednie filmy z tej serii, poza Wonder Woman (tego filmu będzie jeszcze recenzja), okazały się nie prezentować oczekiwanej jakości, zostawiając wiele do poprawy Justice League.


"On my planet it means hope"
Nadzieja na to, że Justice League powtórzy sukces WW, cały czas była i że od tego momentu ciemne chmury wiszące na DCEU w końcu znikną. Zwiastuny były strasznie nierówne - jedne nastrajały pozytywne, inne zapowiadały całkowitą porażkę. Na dodatek przed premierą było głośno o problemach za kulisami (polecam poczytać, można by z tego zrobić arcyciekawą książkę), których nie opiszę tutaj, bo za dużo by mi to zajęło. W skrócie: nad filmem pracowało dwóch reżyserów, z czego jeden praktycznie całkowicie zmienił trzeci akt. A w międzyczasie cały czas krążyły ploty o tym, że Ben Affleck jest już (po dwóch filmach!) zmęczony byciem Batmanem w DCEU i planuje odejść. Czy więc w takim razie, była szansa, że JL okaże się wybawieniem dla tej serii?


Come Together
Nie oszukujmy się - najważniejszym celem tego filmu było wprowadzenie do tego uniwersum Ligi Sprawiedliwości, stworzenie ciekawych nowych postaci na przyszłe filmy, naprawienie błędów związanych z wprowadzonymi już bohaterami i ogólną wizją tego świata. Dlatego też z tego powodu ucierpiała fabuła. Zły koleś z kosmosu chce podbić Ziemię, bo... jest zły, za pomocą potężnego artefaktu, tak więc tworzy się drużyna herosów, która musi go powstrzymać. Dosyć standardowy i oklepany motyw jak na kino superbohaterskie, jednak widać, że w tym wypadku to nie oscarowa fabuła była zamiarem. Chodziło tylko o to, żeby w miarę się kleiła i stanowiła pole do popisu dla bohaterów, a niekoniecznie, żeby wciągała sama w sobie. Tego też nie robi. Nie jest nudna, to na pewno, ale nie jest to nic oszałamiającego.


To czy w takim razie Lidze Sprawiedliwości udało się osiągnąć zamierzony cel? Jak najbardziej. Zacznę od tego, że mimo moich początkowych obaw, casting to strzał w dziesiątkę. Batmana, Wonder Woman i Supermana już w tym uniwersum widzieliśmy, więc wiadomym było, że role te zostały świetnie przydzielone. Największe obawy miałem jednak co do reszty obsady. Jak widać, niepotrzebnie, ponieważ aktorzy dali sobie radę i po wyjściu z sali kinowej byłem przekonany, że wybór tych konkretnych osób okazał się być słuszny i już nie mogę się doczekać, aż będą się mogli wcielić w te postacie ponownie.
Jednym z najlepszych elementów tego filmu są właśnie relacje między członkami drużyny. Ich interakcje naprawdę sprawiają sporo frajdy w oglądaniu.


Natomiast co do samych postaci to omówię każdą z nich. Batman w tym filmie to praktycznie zupełnie inna osoba niż ta, którą znają widzowie z BvS. Z jednej strony to dobrze, ponieważ ludziom się nie podobał mordujący Gacek, w dodatku jego metamorfoza ma sens, biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło w poprzednim filmie. Z drugiej zaś tak gwałtowna zmiana strasznie się kłóci z tonem poprzednich filmów. I choć na pierwszy rzut oka może się Batman wydać w walce bezużyteczny, to tak naprawdę odgrywa on ogromną rolę w fabule. Ogólnie to daję kciuka w górę.
Gal Gadot powraca jak Wonder Woman pół roku po jej solowym filmie. Każdy kto widział jej solową przygodę, wie, że akurat ta postać została uchwycona w 100% idealnie i choć tutaj służy bardzo często jako narzędzie do żartów z podtekstami (niektóre trafione, niektóre nie), to nadal nie można odmówić jej funkcji w całej drużynie no i tego, że jej sceny akcji są niesamowite.


Flash grany przez Ezrę Millera osobiście mnie irytował w 90% scen. Czytałem w internecie, że sporo osób go polubiło, jednak jak dla mnie bardzo dużo jego żartów było nieśmiesznych, przerysowanych i wciśniętych na siłę. Wiem, że taki właśnie był zamysł, że Barry Allen ma być takim „niezręcznym śmieszkiem" w grupie, tzw. comic-reliefem, jednak po prostu zrobiono to źle. Można to było zrobić o wiele lepiej, patrz Spider-Man Toma Hollanda, który faktycznie jest śmieszny w... śmieszny sposób. Liczę, że w przyszłych filmach z Flasha zrobią mniejszego idiotę, bo jest to jedna z moich ulubionych postaci w DC.
Cyborg Raya Fishera natomiast leży na przeciwnym biegunie. Jakoś nigdy za tą postacią nie przepadałem, jednak od około półtora roku polubiłem Victora, więc mimo wszystko zależało mi na tym, żeby oddać jego postać wiernie. Wyszła postać dosyć ciekawa, która swoją powagą i chłodnością stanowi ciekawy dodatek do drużyny. Szkoda tylko, że jego strój jest tragiczny, a efekty CGI na nim to po prostu katorga dla oczu.


Aquaman na zwiastunach wyglądał trochę jak mięśniak, który krzyczałby tylko one-linery typu „Yeah!". Choć, niestety, w filmie został trochę zmarnowany, zwłaszcza pod względem jego poziomu umiejętności, to okazał się być ciekawszą postacią, którą łatwo się da polubić. Liczę, że jego bohater zostanie jeszcze bardziej rozwinięty w jego solowej przygodzie.
Powszechnie wiadomą prawdą (m.in. z materiałów promocyjnych) jest to, że Superman powróci w JL. Nie będę mówił jak, bo to już akurat zahacza o terytorium spoilerów, aczkolwiek powiem tak, że fanom klasycznego wizerunku Clarka Kenta na pewno się spodoba ta wersja Supka. Aczkolwiek muszę powiedzieć, że bardzo nie lubię jak bardzo przesadzona jest ta postać... Jak obejrzycie ten film, zrozumiecie, o co mi chodzi. W każdym razie, przysłuchano się narzekaniom fanów.


Poza główną szóstką rolę w filmie odgrywają także Lois Lane (Amy Adams) i Alfred (Jeremy Irons). Nie wiem czemu, ludzie tak nie lubi Lois Lane, skoro moim zdaniem nie zrobiła w tym filmie nic złego i przysłużyła się fabule w znaczący sposób. Alfred podobnie jak w BvS, nadal jest uszczypliwym i sarkastycznym staruszkiem, który jest prawą ręką Bruce'a.
W tym momencie pora poruszyć kwestię głównego antagonisty - Steppenwolfa. Ja nie mogę... dawno nie widziałem tak bezpłciowego, nudnego i irytującego villaina w filmie. Tak jak zazwyczaj jestem w stanie ich przeboleć, tak w tej sytuacji po prostu się nie da. Steppenwolf to taki słaby antagonista, że nawet Enchantress z Suicide Squad, czy Ares z Wonder Woman wydają się być postaciami wykreowanymi przez Szekspira. A to już były przykłady, które u mnie ciągnęły ocenę filmu w dół (podczas kiedy np. w filmach Marvela rzadko kiedy złoczyńcy są aż tak źli, żeby wpływali mocno na mój odbiór filmu). Rozumiem, że to nie dobrze wykonany główny zły był celem tej produkcji, co nie zmienia faktu, że nie można aż tak nisko upaść.


Żeby osłodzić nieco atmosferę, pomówię teraz o kolejnym dobrym elemencie tego filmu, czyli o muzyce. Ciekawym zabiegiem okazało się odświeżenia paru klasycznych melodii charakterystycznych dla danych bohaterów (m.in. klasyczny theme Batmana, czy Supermana). Można narzekać na lenistwo kompozytora, jednak jeśli mam być szczery, to nie obchodzi mnie to, bo pojawiają się one na krótki okres czasu i w dodatku komponują się świetnie, więc moim zdaniem nie ma na co składać zażaleń. Muzyka związania z Flashem i Wonder Woman również ma moc.
Z plusów można również wymienić sceny akcji. Choć często choreografia walk wydawała mi się taka jakaś... dziwna? Nienaturalna, to mimo wszystko oglądało mi się te momenty bardzo przyjemnie.


All in
O Zacku Snyderze jako reżyserze można mówić wiele, ale jednego nie można mu odmówić - jest on świetnym operatorem kamery. Pod względem widoków ten film to majstersztyk, to jest poziom, który Marvelowi udało się osiągnąć tylko w przypadku Doktora Strange'a. Praca kamery stoi tutaj na wysokim poziomie. Mogło być tylko trochę mniej ujęć na same twarze.
Szkoda tylko, że przy tym wszystkim efekty specjalne nie wyrabiają. Rozumiem, że to pewnie też wina długich dokrętek. Nie zmienia to faktu, że wyglądają bardzo źle w wielu momentach i czuć, że „to jest zrobione w komputerze". Mam wrażenie, że z każdym filmem DC te efekty robią się coraz bardziej sztuczne.


Niestety, od teraz już takiego słodzenia nie będzie. Przez to, że film najpierw tworzył Zack Snyder (reżyser Man of Steel i BvS), który miał dosyć poważniejszą i dłuższą wizję filmu, podobną właśnie do BvS, musiał on przejść przez wiele zmian, kiedy na stanowisko reżysera wstąpił Joss Whedon (reżyser Avengers) po tym, jak Snyder musiał ustąpić z tragicznych powodów. Jednak producentom z Warner Bros. nie spodobała się wersja Snydera, więc kazano Whedonowi zmienić całkowicie ton filmu na bardziej zabawny i mniej wzniosły. Podczas seansu widać, że te dwa tony się gryzą ze sobą. Sceny śmiertelnie poważne poprzedzają sceny przeładowane żartami. Dobrze zbalansowany i spójny ton tak nie wygląda, niestety.
Na dodatek sam poziom tych żartów, często są strasznie wymuszone i bez sensu, jednak jest też sporo trafionych, które spowodowały u mnie banana na twarzy. Ich poziom jest nierówny, aczkolwiek poza konkretnymi przypadkami nie psuły one mi jakoś specjalnie seansu.


O dziwo, w tym filmie nie przesadzono aż tak bardzo z użyciem slow-motion, co jest cechą charakterystyczną w tytułach Snydera. Choć nadal jest tego efektu okropnie dużo, to przynajmniej nie ma go tyle wciśniętego, ile w np. Wonder Woman czy Batman v Superman. W większości slow-motion jak już się pojawia to w przypadkach, kiedy w jakiś sposób wzbogaca scenę. Oczywiście, nie zawsze.
Natomiast względem BvS nie naprawiono tak bardzo ilości dziur w scenariuszu i błędów logicznych. Nadal jest ich dosyć sporo, niestety, przez co w wielu sytuacjach widz może zakwestionować przebieg wydarzeń.

PRZYSZŁOŚĆ DCEU
Półtora roku temu w recenzji BvS podawałem daty nadchodzących filmów DCEU, jednak od tamtego momentu sporo się zmieniło. Już nie ma ściśle określonego planu, tylko podczas Comic-Conu rzucono paroma tytułami bez dat. Te, które wyjdą, te wyjdą. Na 100% w kinach zobaczymy solowy film o Aquamanie (grudzień 2018), film o Shazamie (kwiecień 2019) i Wonder Woman 2 (grudzień 2019). Oczywiście, te daty mogą się zmienić. Bez konkretnych dat są ogłoszone takie filmy, jak np. Flashpoint, The Batman, Suicide Squad 2, Green Lantern Corps, czy Justice League Dark.  Trochę chaotyczny plan, ale co zrobić. Zgaduję, że WB. nie chce znowu popełniać błędu z ogłoszeniem dat przedwcześnie i niedotrzymaniem terminów, dlatego póki co ogłoszono je tylko dla najbliższych filmów.

 You can't save the world alone
Jednak moim zdaniem największą bolączką tego filmu jest jego długość. Przez to, że Warner Bros. kazał film skrócić do maksymalnie dwóch godzin, ucierpiała na tym skala i tempo produkcji. Z powodu tej krótkiej długości, akcja pędzi na złamanie karku i przez to często jest trudno nadążyć. Poza tym dzięki temu film bardzo szybko mija i nie odczuwa się żadnej epickości wydarzeń, ich wagi, po prostu film mija. Nie odczułem, jakby cokolwiek się w nim wydarzyło, mimo że tak naprawdę stało się sporo, to po prostu nie dało się tego odpowiednio przyswoić z powodu braku chwili odetchnięcia. Po seansie odniosłem wrażenie, jakby film nie wszedł ze mną w żadną reakcję, po prostu sobie był. I to był na bardzo krótki czas. Nie umiem tego dokładnie opisać, po prostu po zakończeniu odczułem ogromny niedosyt.


JUSTICE LEAGUE TO NIE BĘDZIE STRACONY CZAS, ACZKOLWIEK ŁATWO JEST O TEJ PRODUKCJI ZAPOMNIEĆ


Zdanie na koniec
Justice League to mimo wszystko nie jest film tragiczny, ponieważ da się na nim dobrze bawić. Jest bardzo przyjemny i lekki (lub, jakby to niektórzy powiedzieli, używając zapożyczenia z języka angielskiego, jest „fun") oraz na pewno jest to krok do przodu w stronę lepszego DCEU, pomijając Wonder Woman. Jednak nadal to nie jest wystarczająco, film ma sporo wad, które nie pozwalają się w pełni cieszyć z seansu. Justice League jest na pewno warte obejrzenia, bo to dobra rozrywka, zwłaszcza jeśli jest się fanem DC. Nie będzie to stracony czas, aczkolwiek Liga Sprawiedliwości jest zdecydowanie produkcją łatwą do zapomnienia, właśnie przez tą swoją lekkość. Wprowadzenia bohaterowie z nami zdecydowanie zostaną, sam film już nie. ▲ Wafeg


PODSUMOWANIE
obsada, postacie i relacje między nimi, praca kamery, sceny akcji, muzyka
- fabuła, tragiczny antagonista, efekty specjalne, długość, tempo, ton, wiele żartów, Flash, choreografia walk

OCENA
5-
PRZECIĘTNY

I jak? Widzieliście Justice League? Zgadzacie się ze mną? A może macie odmienną opinię? Podobała Wam się recenzja? Piszcie w komentarzach! :) A, i jeśli się wybierzecie do kina, to musicie zostać na sceny po napisach!
Tym samym żegnam się z Wami i zapraszam do obserwowania, komentowania, udostępniania i wpadania na nasze "fanpejdże". Linki poniżej:

#######
#######
FANPAGE'OWI MAJĄ LEPIEJ!
#######
POPRZEDNIE POSTY:

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Designed By Blokotek
{java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission] {java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission]