sobota, 2 września 2017

Recenzja FILMU | Annabelle: Narodziny Zła - niespodziewanie dobry film

Witam!
Oto już mamy wrzesień. Koniec wakacji, powrót do szkoły i natłok obowiązków. W związku z tym możecie się spodziewać, że będę mieć mniej czasu na pisanie postów..., aczkolwiek biorąc pod uwagę to, ile ich napisałem w trakcie wakacji, to sporej różnicy nie odczujecie. Mimo to, postaram się przynajmniej raz w tygodniu zamieścić jakąś recenzję (czy cokolwiek), ponieważ nadal mam dużo zaległości. Znając siebie jednak, pewnie z tego planu zbyt wiele nie wypali, ale można spróbować, prawda?
To tyle, jeśli chodzi o ogłoszenia parafialne. Teraz zapraszam Was do mojej recenzji filmu Annabelle: Narodziny Zła!

GATUNEK: horror
PREMIERA PL: 11 sierpnia 2017r.
SCENARIUSZ: Gary Dauberman
REŻYSER: David F. Sandberg
STUDIO: Warner Bros. Entertainment / New Line Cinema
WYSTĘPUJĄ: Lulu Wilson, Talitha Bateman, Stephanie Sigman
ORYGINALNY TYTUŁ: Annabelle: Creation




Niespodzianka
We współczesnym kinie naprawdę trudno jest o bardzo dobry horror. Większość filmów z tego gatunku w dzisiejszych czasach to festiwal jump-scare'ów bez żadnego klimatu z głupią fabułą i postaciami oraz schematami powtarzanymi do bólu w każdym tytule. Ostatnio mam wrażenie, że coś się w tym temacie zmienia. Niedawno miałem szansę obejrzeć Don't Breathe z 2016 roku, które było naprawdę solidnym i klimatycznym filmem z w miarę oryginalną fabułą, miał swoje głupotki, ale ogólnie był to dobry seans. Oczywiście, przy tej kwestii nie można pominąć serii Obecność. Serii, która udowodniła, że horrory powinny nie tylko straszyć, ale i również posiadać postacie z krwi i kości, a nie same stereotypy i bezmózgi. Zarówno Obecność, jak i Obecność 2, mają swoje wady, ale są to dobre filmy same w sobie, coś co aktualnie jest rzadkością, jeśli chodzi o horrory. Wyjątkiem w tym cyklu była Annabelle. Film, który nie jest jakoś mocno zły, ale po prostu nudny. Dlatego też mimo swojej sympatii do produkcji Jamesa Wana, nie nastawiałem się pozytywnie do nadchodzącego prequela o genezie opętanej lalki. Muszę przyznać, że się pozytywnie zaskoczyłem podczas oglądania.


Poruszę jednak wady tego filmu na samym początku, żeby mieć to już z głowy. Nie można mieć w Hollywood horroru bez kliszy, o których wspominałem wcześniej. Jest parę momentów, w których bohaterowie podejmują nienaturalne i bezsensowne decyzje. To prawda. Nie będę niczego spoilerować, więc powiem tylko, że pewne zakazy wydają się naprawdę oczywiste i zakazują czegoś nie bez powodu, a nawet jak postacie przekonywują się o skutkach ich łamania, to i tak dalej to robią. Ech. Takich przykładów można by znaleźć więcej. Sporym moim zarzutem jest także to, że druga połowa filmu jest mocno przesycona jump-scare'ami. Trochę ich za dużo. Poza tym trudno mi znaleźć jakieś słabe elementy w tym filmie, które mocno by się rzucały podczas seansu.


Lights Out!
David F. Sandberg już w zeszłym roku udowodnił, że zna się na rzeczy, jeśli chodzi o kręcenie horrorów. Kiedy Gasną Światła cieszy się dobrą opinią zarówno wśród krytyków, jak i widzów. Sam go nie widziałem, aczkolwiek moi znajomi, którzy to zrobili, wypowiadają się o tej pozycji pozytywnie. Wraz z nową Annabelle jeszcze bardziej potwierdził swoje stanowisko jako jednego z lepszych reżyserów tego gatunku. To właśnie dzięki jego pracy wcześniejsze minusy, które wymieniłem, nie zdają się tak dręczyć, a gatunkowe schematy nie nudzić, a autentycznie wciągać. Sandberg wykreował na tyle interesującą historię, że naprawdę trudno się na tym filmie nudzić (w przeciwieństwie do wielu innych współczesnych horrorów, czy chociażby pierwszej Annabelle), a jump-scare'y stają się bardziej narzędziem do przedstawienia fabuły w intrygujący sposób, aniżeli główną atrakcją.


O czym jednak w ogóle ten film opowiada? Niech nazwa Was nie zmyli. Mimo że jest to druga część Annabelle, wydarzenia w niej dzieją się przed „jedynką", która zaś dzieje się przed pierwszą Obecnością. O ile pierwszy spin-off skupił się bardziej na tym, jak tajemnicza lalka trafiła w posiadanie Warrenów, tak „kontynuacja" postawiła na pierwszy plan genezę samej zabawki i to, jak stała się ona narzędziem demonów. Właśnie z tego powodu trafiamy do rodziny Mullinsów, którzy wiodą wręcz idealne życie do momentu tragicznego wypadku, w skutek którego ich życie obraca się o 180 stopni. Kilka lat później postanawiają przyjąć do swojego domu sześć dziewczynek z domu dziecka, które straciły dach nad głową. W teorii miała to być próba tchnięcia w życie pogrążonych w żałobie rodziców świeżej atmosfery. W praktyce jednak otwarli przez to drzwi do jeszcze tragiczniejszych zdarzeń.


SANDBERG ZROBIŁ TO CO JAMES WAN, CZYLI ŚWIETNIE WYREŻYSEROWANY HORROR


Wcześniej dużo zasług przypisałem reżyserowi, jednak sporo do tego filmu wnieśli również aktorzy. Stephanie Sigman spisuje się świetnie jako opiekunka dziewczynek, a Anthony LaPaglia i Miranda Otto jako małżeństwo Mullinsów tworzą tajemnicze postacie, które chce się bardziej poznać, jednocześnie bojąc się ich. Jednak główne pochwały muszę oddać w stronę Talithy Bateman i Lulu Wilson, która ma już imponujący staż grania w horrorach.  Przy filmach z serii Obecność nigdy nie trzeba się martwić o obsadę i grę aktorską, bo zawsze angażowani ludzie potrafili odwalić kawał dobrej roboty, wliczając w to też dzieci, którym też gra w tych produkcjach wychodzi dobrze. Tutaj jest podobnie, jeżeli nie lepiej. I podobnie jak w odsłonach głównego cyklu, postacie są charyzmatyczne, łatwo jest uwierzyć w ich motywacje i charaktery. Są oni tak dobrze zrobieni, że widz zawsze przejmuje się ich losem.

OBECNOŚĆ SIĘ ROZKRĘCA
Wraz z Annabelle 2 ogólne zarobki całego kinowego uniwersum Obecność przekroczyły niedawno 1 miliard dolarów, a w przygotowaniu są już trzy kolejne filmy. W przyszłym roku do kin trafi spin-off o nawiedzonej zakonnicy z drugiej Obecności o nazwie The Nun. Powstaje również Obecność 3 oraz niezatytułowany film o Złowrogim Panu. Jeżeli te filmy utrzymają wysoką jakość ich poprzedniczek, to jest na co czekać.

Zdanie na koniec  
Annabelle: Narodziny Zła to pozycja, co do której nie miałem zbyt wysokich oczekiwań. Nudna pierwsza część powodowała u mnie umiarkowaną ekscytację tym filmem, jednak po obejrzeniu go, muszę szczerze przyznać, że jestem zaskoczony. David F. Sandberg zrobił to co James Wan, czyli świetnie wyreżyserowany horror, który potrafi przestraszyć, ale nie zapomina przy tym o ciekawej fabule i postaciach, na którym widzom ma zależeć. Jeśli macie ochotę na trochę strachu, seans obowiązkowy. ▲ Wafeg



PODSUMOWANIE
postacie, fabuła, aktorzy, potrafi przestraszyć
-  jump-scare'y, typowe horrorowe schematy 

OCENA
7
DOBRY

I jak? Widzieliście nową Annabelle? Przestraszyliście się? Zgadzacie się z moją opinią, czy może macie odmienne zdanie? Podobała Wam się recenzja? Piszcie w komentarzach!
Tym samym żegnam się z Wami i zapraszam do obserwowania, komentowania, udostępniania i wpadania na nasze "fanpejdże". Linki poniżej:

#######
#######
FANPAGE'OWI MAJĄ LEPIEJ!
#######
POPRZEDNIE POSTY:
Spider-Man: Homecoming - recenzja filmu

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Designed By Blokotek
{java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission] {java} {disrank_permission} Wafeg {disrank_permission]